Jest i ona. Pierwsza sukienka rozpoczynająca tegoroczny sezon weselny. Czarna, aksamitna z tiulowym dołem. Całą stylizację zaplanowałam od początku. Dodatki są uniwersalne – lubię takie zakupy. Mogę wykorzystywać je do każdej innej stylizacji. Z pewnością w tej sukience chciałam czuć się elegancko, wygodnie oraz dodać dziewczęcości poprzez użycie tiulu. Początkowo planowałam wersję z bardzo krótkimi rękawkami, jednak elastyczny aksamit w moim odczuciu źle wygląda przy tego typu rękawach. Nawet z podszewką.
Wykrój podstawowy na górę sukienki, zaczerpnęłam z Burdy 5/2016, model 105. Oczywiście wykrój musiałam dopasować do swojej sylwetki. Jako że aksamit jest elastyczny, postawiłam na mocno dopasowany krój. Pogłębiłam zaszewki z przodu oraz zwęziłam plecy. Sukienka składa się z warstwy wierzchniej – aksamit + tiul, oraz warstwy spodniej – bawega, która wykorzystałam jako podszewkę. Na spódnicę miałam przygotowane cztery warstwy tiulu, jednak zrezygnowałam z jednej. Nie chciałam by dół był mocno „bezowy”.
Sukienka zapinana jest na kryty zamek, ukryty pomiędzy podszewką i wierzchnią warstwą sukienki. Podszewkę przyszywałam w całości do gotowej aksamitnej góry z przyszytą spódnicą tiulową. Mocowanie podszewki w ten sposób, narobiło mi nie lada trudności, gdyż przy wykańczaniu podkroju pach w całości z dekoltem i resztą podszewki, pozornie i początkowo tworzy mały galimatias, jednak gdy powtórzy się tą czynność kilka razy, obłożenie pach i dekoltu za jednym razem nie stanowi już problemu. Sukienka sięga mi ok 7cm nad kolano, jest to dla mnie długość idealna. Całość uzupełniłam szarymi szpilkami, malinowym płaszczem oraz beżowo-wężową torebką. Natomiast dopełniającym całą sukienkę dodatkiem, jest efektowny czarny naszyjnik.
Wkrótce umieszczę również zdjęcia całej stylizacji na sylwetce, będzie o tym w oddzielnym poście.